środa, 11 czerwca 2014

48:13

  Mój pierwszy post w tym roku. Wow! Uczcijmy to niczego nie robiąc.
 
  Dwa dni temu miała miejsce premiera wyczekiwanego przeze mnie nowego krążka Kasabian - 48:13. Kiedy tylko usłyszałam, że chłopaki na tym albumie mają zamiar pobawić się elektroniką, przeraziłam się. Bałam się, że stracą to coś, co urzekło mnie w "Velociraptor". Po przesłuchaniu okazało się, że moje obawy były słuszne.
  Niby słyszę lekki powrót do korzeni, niby jest nawet ok, ale brakuje mi tutaj pazura. Żeby powiedzieć, że ten krążek to "ogień". Teoretycznie miała zastąpić to elektronika, ale najwidoczniej do mnie to nie dotarło. Zresztą, nie tylko do mnie. Zdania są podzielone. Jedni krzyczą na drugich, że zrazili się do całego albumu po premierze "eez-eh" (Trzeba przyznać że dla tych, którzy nie słyszeli fragmentów które wyciekły wcześniej, musiał to być lekki szok)).
  Z ogromną niecierpliwością czekałam na studyjne nagranie "bumblebee", ponieważ po obejrzeniu nagrań z koncertów to właśnie w tym kawałku pokładałam największe nadzieje. Doczekałam się, odsłuchałam. I znowu pojawia się ten sam problem: brakuje tam kopa, który obudził mnie w "Days Are Forgotten" lub w "Re-Wired" na poprzednim krążku.
  Reszta utworów jest znośna. W "s.p.s" można usłyszeć rażące podobieństwo do "Happiness" (z albumu "West Ryder Pauper Lunatic Asylum"), wcześniej wspomniany "eez-eh" kojarzy mi się z wiejską remizą, "(shiva)" wprowadza mnie w trans, a "(levitation)" przypomina kawałek z westernowego soundtracku.



Tutaj link do zapowiedzi "48:13". Całość dostępna jest już na Spotify.



Jeśli też już słuchaliście, podzielcie się swoją opinią! Jak wypadł ten krążek w porównaniu z poprzednimi? Piszcie!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

5. Podsumowanie.

W związku z tym, że rok 2013 dobiega końca, zapraszam na krótką wędrówkę po ostatnich 12 miesiącach z mojej perspektywy:



























Mogę spokojnie powiedzieć, że ten okres zaliczam do udanych. Poznałam wielu nowych ludzi, zwiedziłam dużo fajnych miejsc. Większość zdarzeń będę wspominała na szczęście z uśmiechem na twarzy. 

PS Na zdjęciach m.in. autorka http://pozarly-cie-potwory.blogspot.com/ .
Podałabym więcej linków, ale niestety nikt inny już bloga nie ma.

sobota, 21 grudnia 2013

4. Utwory (nie tylko świąteczne!), które nie raz przesłucham w te święta.

Do świąt pozostały tylko 2 dni, z tego powodu postanowiłam ułożyć świąteczną playlistę. Nie będzie jednak ona całkowicie świąteczna: pozwólcie, że ominę kolędy, których będę słuchała podczas rodzinnych spotkań oraz "Last Christmas" - coroczny przebój, który strasznie, ale to strasznie mnie irytuje.
W moich słuchawkach zabrzmią głównie dźwięki indie rocka oraz alternatywnego. Oczywiście znajdą się tutaj również wyjątki.



Zaczynając od tych typowo świątecznych utworów, ten zajmuje pierwsze miejsce. Bije od niego taka pozytywna energia, że aż mam ochotę tańczyć! :)

    Train - Shake up Christmas


Kolejne miejsce zajmuje "Merry Christmas Everyone", głowie ze względu na mojego tatę (strasznie go uwielbia!). Potrafi go puszczać kilkanaście razy z rzędu, ale na szczęście żadnemu z domowników to nie przeszkadza.

Shakin' Stevens - Merry Christmas Everyone



Jednym z kawałków, który wprowadza mnie w atmosferę świąt jest właśnie ten. Dobre jest w nim to, że nie jest on kolejnym smętnym komercyjnym kawałkiem wydanym w celu zgarnięcia szmalu.

Bobby Helms - Jingle Bell Rock 



Kolejny punkt, już nieświąteczny, to The Lumineers.

The Lumineers - Ho Hey



A dlaczego według mnie pasuje tutaj owoc projektu Alex'a Turner'a i Miles'a Kane'a to mnie nie pytajcie, bo nie udzieliłabym satysfakcjonującej odpowiedzi.

The Last Shadow Puppets - Calm Like You



To można spokojnie puścić w trakcie podwieczorku i powiedzieć, że to angielska kolęda. Ciotki nieznające angielskiego się nie zjarzą, że coś jest nie tak ("As did I, we drink to die, we drink tonight!")

Beirut - Elephant Gun




Ewentualnie możecie spróbować potem puścić Florence.

Florence + The Machine - Dog Days Are Over




Całkiem sympatyczny jest również utwór Arcade Fire.

Arcade Fire - Rococo




A może teraz coś bardziej znanego?

Tom Jones - It's Nou Unusual 




Ostatnim, dziesiątym utworem będzie coś trochę innego... jednak nie gorszego!

Chet Faker - No Diggity



Na koniec chciałabym życzyć wszystkim zdrowych, radosnych świąt, bogatego Mikołaja i wieelkiej wyżerki! Trzymajcie się ciepło ♥

sobota, 7 grudnia 2013

Tropico!

Chciałam napisać jakieś swoje przemyślenia na temat świąt i obecnej nagonki dotyczącej prezentów, a raczej ich ceny, ale przeszkodziło mi w tym TO:

Długo oczekiwane Tropico, które oglądam już chyba czwarty raz :)


Jeśli ktoś jeszcze nie obejrzał, to gorąco polecam! Nie jestem największą fanką Lany, ale przez ten film po prostu się rozpływam. 
A może ktoś już oglądał i jest innego zdania? 

czwartek, 7 listopada 2013

2.

Twierdzenie nr 1

Jeżeli dopadnie Cię choroba, to na pewno stanie się to w najmniej odpowiednim momencie.

Twierdzenie nr 2

Jeżeli dostaniesz szlaban, to na pewno stanie się to w najmniej odpowiednim momencie.



Oczywiście w moim przypadku obydwa twierdzenia sprawdzają się, na dodatek jednocześnie. Tyle planów, tyle pomysłów. I co?


wizja najbliższego miesiąca (bez względu na to czy tego chcę, czy nie)




magia.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Who I am?

Kim jestem?
Tak naprawdę sama nie wiem. Próbuję się z czymś zidentyfikować, jakoś określić, ale bezskutecznie. Nie jestem "ambitną" modową blogerką, zawziętym fotografem, fanką słodkich zwierzątek. Daleko mi również do fejmów na asku, gdyż na moje konto przychodzą tylko pytania wysyłane przez generator. Nie pasuję też do kobiet namiętnie testujących przepisy kulinarne oraz polityków lub innych ważnych osobistości, które piszą sztywnym językiem o różnych sprawach.
To przykre, gdy nie potrafisz odpowiedzieć sobie na to jedno głupie pytanie.
Nie chcę siedzieć bezczynnie. Wstaję i idę szukać odpowiedzi (a przy okazji włożę brudny talerz do zmywarki, bo mam kuchnię po drodze).






                                               taka dygresja: czerwcowy album QOTSA = mistrzostwo ♥